Feliks wściekle walnął w poduszkę. Ten dzień mógł
zaliczyć do kręgu tych nieudanych dni w swoim, bądź co bądź dość długim, życiu.
Najpierw głupi telefon od Niemca, który ZNOWU robił awantury, bo Polacy na
autostradach zrobili coś tam coś tam… (Kogo tak naprawdę obchodzi co mówi
Ludwig?) Potem był telefon od wściekłego Ivana, bo Polska źle podpisał jakąś
tam mega ważną umowę o gaz. Kolejna rzecz, która absolutnie go nie obchodziła.
Następnie pretensje Natashy, że skrytykował jej system rządów. Agresja Ukrainy,
bo obchodzi go, że ta Julia siedzi w pace. Wrzaski Anglii, bo Polonia znów
zrobiła wiochę w jakiejś dzielnicy.
Polska
miał po prostu dość. Ludzie czepiali się go, bo był jaki był. Ale w sumie nie o
to chodziło. Raczej… Był po prostu znudzony. Codziennie było to samo – wieczne
pretensje, jak nie o to, to o coś innego. Na sam koniec dnia dobił go Litwa,
który spławił jego próbę wproszenia mu się do domu i spędzenia przyjemnego
wieczoru we dwóch prostym, ale jakże raniącym „jestem zajęty”. Feliks westchnął
odkładając słuchawkę. Co dzień to samo. Rutyna go nudziła, sprawiała, że tracił
chęci do życia. Chciał nawet zadzwonić do Węgierki, licząc, że ona pomoże mu
się jakoś rozerwać, ale miała wyłączony telefon!
- Porażka – wymruczał Polak. Podsumowując – dręczył go
głód czegoś nowego, a do tego wkurzony był (w jego mniemaniu) całkowicie
nieuzasadnionymi wyrzutami od innych państw. Po obejrzeniu jakiegoś wyjątkowo
idiotycznego serialu ułożył się do spania, obiecując sobie, że więcej się nie
odezwie do nikogo.
Nyu~ Akida daj więcej! ^-^ (Milka)
OdpowiedzUsuń"Potem był telefon od wściekłego Ivana, bo Polska źle podpisał jakąś tam mega ważną umowę o gaz. Kolejna rzecz, która absolutnie go nie obchodziła." A chyba powinna, bo inaczej kurek zakręcony i żyj sobie jak za króla Ćwieczka.
OdpowiedzUsuń"Agresja Ukrainy, bo obchodzi go, że ta Julia siedzi w pace." Tutaj nie wiem o co chodzi.
Po prologu w sumie... Nic zainteresowującego do dalszego czytania. Prolog powinien być interesujący. Trochę ci się nie udało. Mogłaś dać od razu pierwszy rozdział w całości, bez takiego wstępu.