piątek, 24 sierpnia 2012

Kolejny gość


- Słuchaj, chyba jednak mnie z kimś mylisz, ja… Jestem tak jakby totalnie pewien, że nie spałem z tobą! – powiedział Polska stanowczo.
- A ja jestem pewien, że spałeś – warknął pogardliwie Francis i wstał z łóżka. Wydawał się być dalej obrażony tym, że odrzucono jego osobę. – To było, jak się pokłóciliście z Litwą, bo musiał wyjść do lasu czy co. Sam do mnie zadzwoniłeś!
                Feliks siedział z miną mówiącą wyraźnie „nie mam pojęcia o czym mówisz, ale radzę ci zacząć brać leki”.
- Ja mówię poważnie! – wrzasnął wkurzony Francis.  – Wiesz co, jak masz problemy z pamięcią to idź do Anglii, on ci da któryś ze swoich naparów!
                Po tych słowach podszedł do okna feliksowego pokoju, otworzył je i stanął na parapecie. Polska nawet nie zdążył nic powiedzieć, bo ten od razu skoczył. Przerażony Polak podbiegł od razu do okna i zobaczył oddalającego się Francję, który utrzymywał się w powietrzu dzięki ciemnoczerwonym skrzydłom. „Kiedy te skrzydła… Ech…” Feliks nawet nie chciał się już nad tym zastanawiać. Cała ta sytuacja była po prostu chora, nie tego się spodziewał po zwykłym, sobotnim poranku.
                Postanowił zejść na dół, zachowując jednak odpowiednią dozę ostrożności. Bądź co bądź nie miał już ochoty na takie spotkania. W związku z tym wyjął z jednej z szuflad szafki mały, ale za to cholernie ostry nożyk. Był to wyjątkowo stary prezent od Natashy, tak stary, że Feliks już nawet nie miał pojęcia jak to się stało, że ona w ogóle cokolwiek mu dała. Tak uzbrojony (choć sam właściwie nie wiedział czego się spodziewać) zszedł po schodach na dół. Wszystko wyglądało jak zwykle – otwarta przestrzeń połączonych kuchni, jadalni i salonu, meble na miejscu, cisza i spokój. Polska odetchnął głęboko i opadł na krzesło przy stole. Cała sytuacja wydawała mu się dziwna. A jeszcze gorsze było to, że nie wyglądało na to, by śnił…
                Co miał zrobić? Mógł zawsze zastosować terapię wstrząsową – ot mała kreska na ręce wykonana nożem. Jeśli to sen na pewno to go obudzi. Ale co jeśli nie? Wtedy będzie ból, jęk i krew. Feliks pokręcił głową. To zdecydowanie nie był dobry pomysł okaleczać się, kiedy nie wiadomo co go może spotkać w tym dziwnym świecie.
- Najlepiej to by było, żeby pojawiła się dobra wróżka chrzestna, coś jak w Kopciuszku… - pomyślał Polska z goryczą. Już od dawna nie wierzył w bajki, ale czasem jakaś magia, coś nadprzyrodzonego w jego życiu było po prostu wskazane!
                Nagle coś pacnęło go w głowę. Nie było to mocne uderzenie, raczej jakby jakiś maleńki ptak stracił orientację i wpadł na niego. Feliks uniósł wzrok i mało co nie umarł, po raz kolejny tego poranka. Coś małego unosiło się przed jego twarzą i patrzyło na niego z wyrzutem.
- Czy mógłbyś następnym razem uważać, kiedy mnie wzywasz? – zapytało stworzonko zimnym tonem, a Polska poczuł, że jak tak dalej pójdzie to jego brwi wywędrują z czaszki na znak niezmiernego zdziwienia. Automatycznie zaczął intensywnie wpatrywać się w postać. Wyglądała dziwnie znajomo… Miało jasne, potargane włosy i zielone oczy, dziwnie zimne na kogoś tak małego. Istotka ta była owinięta kawałkiem białego materiału, jakby była to pierwsza rzecz jaką złapała wylatując. No tak, bo miała przecież skrzydła – dorównujące wielkością całej osobie, przezroczyste, ale połyskujące.
- Wzywasz...? – zapytał zdumiony Feliks. – Nie wzywałem cię… - Skąd on znał tę małą osobę?!
- Och, nie rób ze mnie debila! – Postać poczerwieniała na twarzyczce. Polska przyjrzał się dokładniej i wtedy dostrzegł niezwykłe gęste i grube brwi. To wywołało jego niepohamowany śmiech.
- A-Anglia? – wydusił między kolejnymi falami chichotu. – J-jesteś… WRÓŻKĄ?!
- No ale śmieszne, jakbyś pierwszy raz widział wróżkę w ręczniku! –krzyknął mini-Arthur jeszcze bardziej zły. Polak za to właśnie w tym momencie, w którym pojął czym jest kawałek białego materiału, spadł z krzesła. – Jasna cholera Feliks! Co z tobą! Jak zamierzasz się nabijać to ja lecę!
- Nie! – Chłopak natychmiast złapał Anglię w ręce, zamykając go w czymś w rodzaju klatki z własnych dłoni. Natychmiast poczuł, jak ten walczy, ale miał zbyt mało sił, by być godnym przeciwnikiem. – Musisz mi powiedzieć co tu się dzieje!
- Jak to „co się dzieje”! – Opór w dłoniach Polski nagle zelżał. – Nic się nie dzieje dziwnego, prawda? Wezwałeś mnie, to się zjawiam!
- Przecież… Przecież… - chłopak zaczął się gubić. – Jesteś wróżką! W moim świecie jesteś… Normalny! Wyższy ode mnie! U mnie nie ma wróżek!
                Nastała cisza. Feliks nie wiedział, czy ten mini-Arthur uznał go za wariata czy po prostu się zastanawia nad jego słowami. Miał nadzieję, że mu pomoże. Zaczął też myśleć o tym, jak dziwna jest ta rzeczywistość – Anglia tak czy tak zajmował się magią. Tylko mniej lub bardziej… Zawodowo.
- Powiedziałeś „w moim świecie”?  - Pytanie zostało wypowiedziane cichym i poważnym głosem, który nieco zaskoczył Polskę. – Chcesz mi powiedzieć, że pochodzisz z innego wymiaru?!

3 komentarze:

  1. Anglia jest półnagą wróżką. Mój świat legł w gruzach. Wyobraziłam to sobie. Idę wyparzyć mózg.
    *wraca po kilku minutach z parującą głową*
    Tylko proszę, nie rób mi tu z Polski emosa, ok? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie wiem co powiem na końcu, tej całej historii. Ale do tego jeszcze trochę. A co do obecnego rozdziału - jak pojawił się Arti, to autentycznie zaczęłam się śmiać XD Normalnie jak to sobie wyobraziłam to... XD

    Milka

    OdpowiedzUsuń
  3. "Już od dawna nie wierzył w bajki, ale czasem jakaś magia, coś nadprzyrodzonego w jego życiu było po prostu wskazane!" - jakby, brak przecinka :3

    "a Polska poczuł, że jak tak dalej pójdzie to jego brwi wywędrują z czaszki" - brwi nie są częścią czaszki, a łuk brwiowy ci raczej nie wywędruje...

    Anglia jest wyższy od Polski? Obaj są chyba mniej-więcej tacy sami... Fajne, czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń