niedziela, 30 września 2012

Zadanie

Ha! Udało się. Napisałam. I jestem z tego rozdziału maksymalnie niezadowolona, choć końcówka nieco poprawiła mój własny humor. Mam nadzieję jednak, że wam się spodoba. Jak widzicie Feliks nie dostanie ode mnie niczego łatwo.


- Czy ja dobrze rozumiem? – Ukraina podrapała się po głowie. – Jesteś… Innym Feliksem, a w twoim świecie jestem druga ja? I teraz potrzebujesz składników, żeby Anglia mógł cię odesłać do siebie? – Polska pokiwał głową, mając wrażenie, że to brzmi jeszcze głupiej, niż pierwotnie zamierzał. – Ja cię kręcę… Chris Nolan* właśnie popełnił samobójstwo, jako, że zabrałeś mu palmę pierwszeństwa w kategorii „najbardziej poplątana historia”…
- Nic mi nie mów – mruknął cicho chłopak. Starał się dyskretnie obejrzeć sobie kuzynkę, chcąc tym samym zdecydować czym jest. Na razie na myśl przyszedł mu człowiek-ryba, ale to chyba jednak nie to…  - Wiesz jak ja się czuję? Tu wszystko jest… Takie dziwne. Korzenie się na mnie obrażają, pociągi jeżdżą bez spóźnień, a ty jesteś zielona!
                Katia spojrzała na niego zdziwiona, jakby właśnie omawiał najnormalniejsze rzeczy świata.
- A u ciebie jaka jestem?
- No… - zawahał się. Co miał jej powiedzieć? „W moim świecie wyglądasz jak człowiek”?! – Masz taki kolor jak ja. I jesteś blondynką i… Nosisz ciuchy.
                Mina Ukrainki była bezcenna. Wyglądała, jakby ktoś ją mocno uderzył patelnią w głowę. Zamrugała kilkakrotnie i oparła ciężko łokieć o kamień służący za stolik.
- Niesamowite… Ale przecież… Każda szanująca się nimfa musi być zielona!
                A więc była nimfą, zanotował Feliks. Szybko przypomniał sobie listę składników – włos nimfy, oto czego potrzebował od Yekateriny. Całe szczęście… Na pewno nie będzie miał z tym problemów. Katia jakoś nigdy nie przywiązywała uwagi do wyglądu. Przynajmniej nie na tyle, by robić awanturę o jeden wyrwany włos!
- Ukrainkoo… - Obdarzył ją najpiękniejszym spojrzeniem, jakie miał w zapasie. – Użyczysz mi proszę w swej łaskawości jeden ze swych ślicznych niebieskich włosów?
                Już po chwili zdał sobie sprawę z tego, że nie wszystko wziął pod uwagę… Dziewczyna nadęła się okropnie, jej skóra z zielonego przeszła w pomarańcz (niezapomniany widok…) a oczy rozszerzyły się, nabrawszy wcześniej wściekłego wyrazu.
- Co ty sobie myślisz! – wrzasnęła na zdumionego Feliksa. – Niedługo są wybory Miss Jeziora, a ty chcesz moich włosów?! Są największą ozdobą, uważasz, że jak mnie tak oszpecisz to wygram? I co ty chcesz z nimi zrobić, perukę?!
- Ale ja myślałem o jednym włosie! – krzyknął przerażony Polska. W tym momencie ta dziewczyna w ogóle nie przypominała jego kuzynki… Była zbyt pretensjonalna.  Coraz wyraźniej dostrzegał różnice między tą Ukrainą a swoją.
- Jednym? – Zmrużyła oczy. – Na pewno? – Chłopak pokiwał energicznie głową na co Katia wyraźnie się odprężyła. – No cóż, to mogę jakoś znieść. Co prawda mam nadzieję, że nie zepsuje mi to fryzury…
                Nie zepsuje fryzury? Boże, o czym ona myślała? Coraz bardziej miał ochotę uciekać z tej jaskini i na pewno gdyby nie miał w tym swojego interesu to wymówił by się włączonym w domu żelazkiem czy czymś takim.
- Pomożesz mi? – zapytał cicho.
                Wyglądała jakby musiała się nad tym głęboko zastanowić. Wstała od „stolika” i przeszła się kilka razy po swoim… Mieszkaniu. Jej mina wyrażała głębokie zamyślenie, które dla Feliksa było całkowicie niezrozumiałe. Jak można tyle myśleć nad wyrwaniem jednego włosa?!
- Dobra, ale nic nie ma za darmo. – Słucham?! Jeszcze będzie wymagała czegoś w zamian?! To naprawdę nie była jego Yekaterina… - Słuchaj. Natasha ostatnio ukradła mi grzebyk! Zaprosiłam ją na herbatę i zostawiłam dosłownie na chwilę, a ona zwinęła mi mój śliczny grzebień z kości słoniowej, który kiedyś dostałam od Turcji w ramach… Ech, no nieważne. Przekonaj ją, by oddała mi moją własność a oddam ci swój cenny włos.
                Właściwie w tamtym momencie powinien wrzasnąć głośno coś w stylu „NIIIIGDYYYYY!” i uciec w popłochu. Na samo imię Białorusi powinien zwiewać ile sił w nogach i powietrza w płucach. Powinien – ale nie zrobił tego. Może za bardzo zależało mu na tym, by wrócić do domu? A może wierzył, że skoro Ukraina jest tutaj pretensjonalną panienką to Natasha jest miłą i dobrze ułożoną dziewczynką? Kto to wie. W każdym razie wyciągnął w stronę dziewczyny swoją dłoń.
- Umowa stoi.

 
                Tak więc znów siedział w pociągu. Tym razem się spóźnił, ale jakoś nie spieszył się tak bardzo. W czasie, kiedy on siedział w przytulnej jaskini Yekateriny zrobiło się już ciemno, także teraz i tak mu się nie spieszyło. Nie będzie przecież szukał Białorusi po ciemku! Mógłby ją niechcący zaskoczyć… A ona mogłaby potraktować to jako intruza… Więc próbowałaby się bronić, to przecież naturalne. Zadrżał na myśl o samoobronie Natashy. Nie, nie chciał tego doświadczyć. Był dość przywiązany do obecnego kształtu swojej twarzy, nie widział potrzeby niczego w nim zmieniać.
                Ukraina na szczęście oszczędziła mu poszukiwań i dała dokładną mapkę Mińska, z zaznaczonym domem siostry. Miał nadzieję, że ją tam zastanie, bo szczerze mówiąc nie miał najmniejszej ochoty szukać jej po kraju. Nie wiedział, czy na jej terenie korzenie też są takie przyjazne jak w ukraińskich lasach.
                Przeciągnął się wygodnie na siedzeniu. Jakim cudem, pomyślał, zawsze ląduję w przedziale sam? To raczej niezbyt często spotykane… Czuł się trochę samotny. Zdał sobie sprawę, że w tym świecie jest sam, bo tutaj nawet ludzie, których miał za przyjaciół nie byli tacy sami. To jednak tylko dodatkowo go motywowało do działania i dodawało sił w szukaniu kolejnych składników.
                Nagle poczuł ostre pieczenie w obrębie policzka. To przypominało uczucie, jakby przed chwilą ktoś dał mu w twarz ale… Przecież chyba by zauważył, no nie? Może i zdarzało mu się być… Niezbyt bystrym, ale z pewnością dostrzegłby rękę, która go bije! Więc jak to możliwe?
                Z kieszeni torby, w której miał teraz nie tylko mapki od Arthura i Katii, ale też jakie takie zapasy żywności (Ukraina może i była zielona i odrobinę rozpieszczona, ale dalej miała ten matczyny odruch karmienia głodnych), wyjął małe lusterko (Nie, nie pytajcie dlaczego facet nosił przy sobie lusterko kieszonkowe. Nosił i już, dobra?) i obejrzał w nim wciąż piekący go policzek. Wydawało mu się, czy dostrzegł na nim drobny siniak?
- Jak mogłeś?! – Wrzask, który sprawił, że aż podskoczył wydawał się dochodzić z nikąd, ot z przestrzeni. Choć na pewno nie miał problemu z ustaleniem właściciela głosu – nikt nie umiał drzeć się tak pięknie jak Węgry. Ale dlaczego na niego krzyczała? I w ogóle… Gdzie ona była?
                Starał się wsłuchać w ciszę, licząc na to, że Elisabeth jeszcze się odezwie, ale tak się nie stało. Z westchnięciem zdjął buty i położył się na siedzeniu. Miał omamy czy co? Ale ten ból, siniak… O co w tym wszystkim mogło chodzić?
Nie możesz pozostać w tym wymiarze za długo, nie wiadomo co NASZ Feliks wymyśli będąc na twoim miejscu.
                Poderwał się natychmiast, gdy tylko w głowie przebrzmiały mu słowa Anglii. Tamten Feliks. Ten drugi. Obcy.
                Do tej pory wolał o nim nie myśleć, ale teraz już nie mógł tego zignorować. Czy to możliwe, by czuł to co tamten? Nie możliwe, docierałoby do niego o wiele więcej bodźców, to pewne. Może więc tylko te najsilniejsze? Albo tamten chciał mu je jakoś przekazać, pokazać „paaatrz! Niszczę ci życie!”? Sprowokować go do reakcji?
                Nie Feliks, to przesada, zganił się w myślach. Naczytałeś się Harry’ego Pottera i teraz wyobrażasz sobie Bóg wie jakie magiczne więzi. Ale jednak… Jak wytłumaczyć to, co przed chwilą się stało?
                Zmęczony blondyn nawet nie zauważył, kiedy zasnął. Ostatnim, o czym pomyślał było pytanie, co ten głupi zamiennik zrobił Węgierce, że postanowiła mu przywalić…

2 komentarze:

  1. Po pierwsze - śliczny nowy wystrój. Wydaje mi się jakby... Przejściem na zimową odsłonę :3 A intryga w opowiadaniu się zagęszcza. To, że Węgry postanowiła komuś przywalić jest całkiem normalne, nienormalna jest myśl iż miałby to być Feliks. Dawaj po grzebyk! Nie wiem też czemu, ale miałam nieodparte przeczucie, że Białoruś jest meduzą, od której trzeba wziąć spojrzenie (jak zabrać ze sobą spojrzenie? O_o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sobie wyobraziłam Felka uciekającego przez ciemny las z krzykiem „NIIIIGDYYYYY!”, to oplułam się herbatą (tak, tak mam dziwny humor, wiem) . Dobrze, że to tylko siniak, a nie złamany nos. I jakoś sobie nie wyobrażam Białorusi jako spokojnej i ułożonej panienki...


    Milka

    OdpowiedzUsuń